piątek, 29 września 2017

A myśmy się spodziewali...

 „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.” (Łk 24, 13-21)

Często zauważam, w moim życiu, że najwięcej łask podczas rekolekcji, spotkań modlitewnych czy Mszy Świętych otrzymuje, kiedy przychodzę na nie bez żadnych oczekiwań względem Boga. Miałem wręcz taką sytuacje, że idąc na rekolekcje, z nastawieniem, że właściwie ostatnio otrzymałem już wszystko potrzebowałem i nic więcej się nie wydarzy, doświadczyłem niesamowitych rzeczy. Z kolei prawie za każdym razem, kiedy szedłem mając w głowie całą listę rzeczy, które wymagałyby rozwiązania, zazwyczaj wracałem zawiedziony. Dlaczego? Czy wtedy Bóg nie działał? Myślę, że działał i to równie mocno jak wtedy, kiedy doświadczałem cudów. Niemniej jednak jest we mnie duża skłonność do tego, żeby zamiast cieszyć się z dobra, które otrzymałem rozpaczać nad tym, którego nie otrzymałem. Idąc z całą listą problemów miałem też całą listę scenariuszy i ich rozwiązania, oraz oczekiwanie, że wydarzy się to teraz, w tej chwili. A tu nic. Nawet jeśli doświadczałem czegoś dobrego, to tego nie zauważałem, bo nie był to tym na co liczyłem. Zawsze kiedy słyszę powyższy fragment uśmiecham się na myśl jakie bliskie jest mi zdanie: „A myśmy się spodziewali...”. To obraz większości moich zawodów. A miało być tak pięknie… No tak, ale czy można znaleźć tu jakieś pozytywy poza refleksją, że należy być cierpliwym i nie budować w głowie scenariuszy. Można. Wystarczy wziąć do ręki Pismo Święte i zobaczyć co się działo dalej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz