Często słyszy się narzekanie, że w dzisiejszych czasach ludzie są źli, myślą tylko sobie, są nieczuli i cyniczni. Może to prawda, niemniej jednak, kiedy mówimy takie rzeczy należy sobie postawić pytanie co nas czyni lepszym od całej reszty społeczeństwa i jak to się stało, że my jesteśmy tacy wspaniali, a wszyscy inni dookoła to chodzące zło. Cóż, jeżeli ktoś jest w stanie sobie, w pełnej szczerości odpowiedzieć na to pytanie, to jestem pełen podziwu. Jeśli jednak dojdziemy do wniosku, że nie jesteśmy wcale lepsi od reszty, to powinniśmy sobie postawić pytanie czy przypadkiem wytykając palcami grzechy ludzkości, nie krytykujemy samych siebie. Oczywiście nie ma nic złego w konstruktywnej samokrytyce, niemniej jednak żeby miała ona sens musi być świadoma, a wątpię żeby tak było gdy mówimy o ogólnym zepsuciu całego świata nie podkreślając, że i my do niego należymy. Wydaje się więc, że można więc podejść do tego tematu, w sposób dwojaki. Widząc zło wszędzie, ale tylko nie w sobie lub też dojść do wniosku, że wszyscy jesteśmy tak samo pozbawieni jakiejkolwiek zdolności do czynienia dobra. Prowadzi to jednak do permanentnej depresji. Jak bowiem można żyć w świadomości tego, że właściwie na tym świecie nie ma żadnego dobra, a więc nic dobrego nie może się wydarzyć? Ja widzę to jednak trochę inaczej.
Myślę, że w czasach gdy na około widać tak wiele zła, tak wiele cierpienia i przemocy, szczególnie istotne jest, aby szukać piękną we wszystkich otaczających nas osobach. Przy całej trudności tej postawy, przy tym całym sprzeciwie jaki się rodzi w mojej głowie, uważam, że jest to słuszne i co ważniejsze prawdziwe. Każdy z nas doświadczył, w życiu bólu spowodowanego przez drugiego człowieka. Czasem niewyobrażalnego bólu, nie mieszczącego się w głowie cierpienia. Ale mimo to będę twierdził, że to prawda.
Ostatnio z niepokojem doszedłem do wniosku, że ja w sumie nie mam, żadnego hobby, żadnej pasji. Nic mnie nie jest w stanie zaciekawić, przez dłuższy czas. Wszystko pewnym czasie przestaje być interesujące. Jednak uświadomiłem, sobie że jest jedna rzecz, która mi się nigdy nie znudziła i raczej nie znudzi. To rzeczą jest poznawanie ludzi. Za każdym razem kiedy poznaje kogoś, odkrywam coś nowego. To niezwykle piękne, że wszyscy jesteśmy tacy różni. Mamy inne podejście do życia, wiary, innego człowieka. Chyba wśród wszystkich osób, które zdołałem bliżej poznać nie znalazła sie ani jedna tak osoba, która nie wniosła by czegoś nowego, świeżgo, pozytywnego w moje życie. Myślę, że w każdym człowieku jest piękno, dobro, jeśli go nie dostrzegamy, to wyraźny znak, że zbyt krótko i płytko patrzymy. Szczerze mówiąc mam ogromną tendencje do szufladkowania ludzi. Na ogół wchodząc w nowe środowisko, w ciągu kilku minut mam już wszystkich podzielonych na różne kategorie. Szybko dochodzę do wniosku, z kim warto nawiązywać relacje, a z kim nie. W większości przypadków, po poznaniu tych osób, trochę bardziej dochodziłem do wniosku jak bardzo się myliłem.
Myślę, że wszelki egocentryzm, egoizm, zamknięcie się na drugie człowieka jest dramatem, bo pozbawiamy się doświadczenia niezwykłych rzeczy, a co nawet ważniejsze ograniczamy pole manewru samemu Bogu, który przecież działa i mówi przez innych ludzi. Myślę, że każdy człowiek jest piękny, mimo całego swojego poranienia, pogubienia. Mimo tego jak mocno upadli. Poznawanie drugiego człowieka to niezwykła przygoda. Wszystkim można się znudzić, ale nie tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz