„Tego samego dnia
dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej
sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym
wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z
sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich
były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich
zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?»
Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas,
odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w
Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało».
Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się
stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w
czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi
przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się
spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym
wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.” (Łk 24,
13-21)
Często zauważam,
w moim życiu, że najwięcej łask podczas rekolekcji, spotkań
modlitewnych czy Mszy Świętych otrzymuje, kiedy przychodzę na nie
bez żadnych oczekiwań względem Boga. Miałem wręcz taką
sytuacje, że idąc na rekolekcje, z nastawieniem, że właściwie
ostatnio otrzymałem już wszystko potrzebowałem i nic więcej się
nie wydarzy, doświadczyłem niesamowitych rzeczy. Z kolei prawie za
każdym razem, kiedy szedłem mając w głowie całą listę rzeczy,
które wymagałyby rozwiązania, zazwyczaj wracałem zawiedziony.
Dlaczego? Czy wtedy Bóg nie działał? Myślę, że działał i to
równie mocno jak wtedy, kiedy doświadczałem cudów. Niemniej
jednak jest we mnie duża skłonność do tego, żeby zamiast cieszyć
się z dobra, które otrzymałem rozpaczać nad tym, którego nie
otrzymałem. Idąc z całą listą problemów miałem też całą
listę scenariuszy i ich rozwiązania, oraz oczekiwanie, że wydarzy
się to teraz, w tej chwili. A tu nic. Nawet jeśli doświadczałem
czegoś dobrego, to tego nie zauważałem, bo nie był to tym na co
liczyłem. Zawsze kiedy słyszę powyższy fragment uśmiecham się
na myśl jakie bliskie jest mi zdanie: „A myśmy się
spodziewali...”. To obraz większości moich zawodów. A miało być
tak pięknie… No tak, ale czy można znaleźć tu jakieś pozytywy
poza refleksją, że należy być cierpliwym i nie budować w głowie
scenariuszy. Można. Wystarczy wziąć do ręki Pismo Święte i
zobaczyć co się działo dalej...