Kiedy
pewnego dnia obejrzałem w telewizji dokument o życiu prywatnym J.F.
Kennedy’ego, pokazujący jego liczne romanse z kobietami, które były
podejrzewane o bycie agentkami, muszę przyznać, że doznałem lekkiego wstrząsu.
Prezydent Stanów Zjednoczonych, którego uważałem za wspaniałego człowieka, za
swego rodzaju autorytet, okazał się kimś o dość nieciekawej przeszłości. Co
prawda polityka ocenia się na podstawie tego jak się wywiązuje ze swoich
obowiązków, a nie na podstawie jego życia prywatnego, czego przykładem jest
choćby Winston Churchill genialny polityk, a prywatnie alkoholik, to jednak
konfrontacja wyidealizowanego wizerunku jakiegokolwiek człowieka z brutalną
rzeczywistością jest zawsze bolesna. Po obejrzeniu tego filmu przyszła mi do
głowy myśl, że właściwie nie powinno to wychodzić na jaw, przecież tyle ludzi w
niego wierzyło, traktowało go jak bohatera, po co niszczyć ten obraz, czy nie
lepiej zostawić ludzi w nieświadomości? Bogu dzięki za wyzwolenie mnie z tej
„herezji”…
sobota, 27 lutego 2016
wtorek, 23 lutego 2016
#2 - Polityka według Jakuba Młynarza
Muszę
przyznać, że kiedy w mediach, czy podczas kampanii wyborczych mówiono o tak
zwanej wojnie polsko-polskiej, o podziale Polaków na zwolenników PIS’u i na
zwolenników PO, niespecjalnie w to wierzyłem. Traktowałem to jako element swego
rodzaju gry między dwiema opcjami politycznymi, w której obie partie nawzajem
oskarżają się o doprowadzenie od ogólnonarodowego konfliktu i rozbijanie
jedności wśród Polaków. Co ciekawe, o ile oskarżenia padały z obu stron, to
jednak ręki wyciągniętej do zgody nie zobaczyłem, ani z jednej, ani z drugiej strony.
Nie traktowałem tego problemu poważnie, bo wydawało mi się, że rzeczywistość
jest taka, że politycy tłuką się między sobą, a zwykli ludzie potrafią spojrzeć
na to wszystko z dystansem. Myślałem tak, aż do momentu kiedy doświadczyłem
tego konfliktu na własnej skórze. I wtedy zacząłem sobie zadawać pytanie, gdzie
leży problem?
czwartek, 11 lutego 2016
#1 - A komu to przeszkadzało?
Kiedy toczy
się dyskusje na temat symboli religijnych, w miejscach publicznych, zarówno
tych stojących gdzieś po środku miasta, jak i tych noszonych przez wyznawców
danej religii, głównym argumentem wysuwanym przez tych , którzy by chcieli usunąć
religie z przestrzeni publicznej jest to, że ich obecność może urażać osoby
innego wyznania. Co ciekawe, o ile głosy troski o ludzi, którzy mogliby się
poczuć dotknięci spostrzeżeniem krzyża stojącego pośrodku parku są zjawiskiem
dość częstym, o tyle głosów osób rzeczywiście pokrzywdzonych jakoś nie słychać.
Być może jestem jeszcze młody i niewiele widziałem, ale jakoś nie przypominam
sobie widoku kogoś, krzyczącego z bólu po dostrzeżeniu krzyża (no chyba, że w
przypadku opętania), czy zasłaniającego sobie oczy, żeby nie patrzeć na kobietę
ubraną w burkę. No cóż, być może za mało wiem. Zastanawia mnie tylko to jakie
znaczenie dla kogoś niewierzącego, mogą mieć dwa prostopadle połączone ze sobą
kawałki drewna? Jaką przykrość mogą wywoływać u człowieka symbole, które nie
mają dla niego żadnego znaczenia, oznaczające światopogląd, który go zupełnie
nie obchodzi?
#0 - O "Sensie życia"
Po długiej przerwie wracam do pisania. Mojego poprzedniego bloga musiałem przerwąć z powodu braku pomysłów i czasu. Teraz sytuacja się zmieniła. Pomysły są i trochę więcej czasu również, więc może coś z tego będzie. Jest to mój pierwszy post na nowym blogu więc wypadałoby, żebym przedstawił ogólne założenia niego dotyczące. "Sens życia" ma być tym czym w założeniach miał być Mój Punkt Widzenia, mój poprzedni blog, czyli poruszać tematy światopoglądowe, a nie stricte związane z wiarą. Oczywiście te kwestie pewnie również się będą pojawiały, ale nie to będzie motywem przewodnim. Z góry uprzedzam, że nie wiem jak długo będę pisał i jak często będę publikował posty. Może się okazać, że napiszę ponad 50 tak jak w MPW, ale też może się skończyć na pięciu. Nigdy nie wiadomo jak będzie to wyglądało z czasem i z pomysłami. Dlaczego taka nazwa bloga? Muszę przyznać, że nie mogłem wymyślić bardziej zabawniejszej i jednocześnie chwytliwej nazwy. No cóż. To by było na tyle. Nie chcę mi się więcej pisać. Wkrótce pojawi się mój pierwszy post.
Subskrybuj:
Posty (Atom)