„Strzeżcie się,
żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam
wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca
mojego, który jest w niebie.„ (Mt 18, 10)
Myślę, że głównym
problemem w naszym zamknięciu na drugiego człowieka nie jest to, że
nie dajemy komuś szansy na kontakt czy nawet to że nie okazujemy
miłosierdzia wobec kogoś, kto być może potrzebuję pomocy. Wbrew
pozorom konsekwencje takiej postawy uderzają również w nas i to
przynajmniej z taką samą siłą jak człowieka, którego
odrzuciliśmy. Może się okazać, że nie dając szansy drugiemu
człowiekowi nie daliśmy szansy Bogu. Bóg działa, mówi posługując
się ludźmi i to wszystkim ludźmi! W Ewangelii świętego Mateusza
Jezus mówi: „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z
tych małych”. Żadnym! Mam nie gardzić nie tylko tym pobożnym,
miłym, uprzejmym, ale każdym człowiekiem. Jestem przekonany, że
Bóg posługuję się również niewierzącymi. Osobiście
doświadczyłem, tego że w momencie kiedy zaczynałem się otwierać
na drugiego człowieka działy się naprawdę niesamowite rzeczy.
Pamiętam jak jadąc na wakacje, z grupą znajomych, miałem masę
obaw, związanych z tym czy te osoby będą uwzględniały w swoich
planach moją chęć uczestniczenia w niedzielnej Mszy Świętej. Nie
dość, że brały to pod uwagę to nawet pomagały mi znaleźć w
jakich kościołach i o której godzinie jest Eucharystia. Ze
zdziwieniem zauważyłem też, że zupełnie znikąd w naszych
rozmowach zaczynały się pojawiać rozmowy dotyczące wiary czy
sensu życia. Był to dla mnie ważny czas, w którym doświadczyłem
takiej życzliwości jak chyba nigdy wcześniej, na żadnych
rekolekcjach, w żadnej wspólnocie. Jak wiele bym stracił, gdybym
wtedy posłuchał moich lęków…